Pobierz książkowy NIEKALENDARZ

 

Książnica Pruszkowska korzysta ze środków Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa 2.0

DKK

Polub nas na Facebooku
Facebook Pagelike Widget

KONIZMY – CZYLI JAK KOŃ OPANOWAŁ JĘZYK POLSKI

 

Koń jaki jest, każdy widzi…

1 lutego, w Filii Nr 4 odbyło się spotkanie z Ulą Kowalczuk, Autorką książki Koń jaki jest, każdy widzi – czyli alfabetyczny zbiór 300 konizmów.

Posiłkując się ciekawą i dowcipną prezentacją nasz Gość wprowadził uczestników spotkania w dość hermetyczny i dla wielu tajemniczy koński świat.

Ula Kowalczuk przez ponad dwie godziny objaśniała najciekawsze z wyszukanych przez siebie „konizmów”, przybliżając ich genezę pochodzącą z legend, tradycji, kultury i historii Polski. Pasjonującą gawędę uzupełniły również przyniesione przez Autorkę książki i albumy fotograficzne.

 

_______________________________________________________________

 

Książka „Koń jaki jest, każdy widzi, czyli alfabetyczny zbiór 300 konizmów”, napisana przez Urszulę Kowalczuk, zawierająca ilustracje Magdy Braciszewskiej-Klimek, to obszerne i różnorodne tematycznie kompendium o koniach, przeznaczone dla szerokiego grona czytelników. Publikacja składa się z felietonów w popularnym ujęciu omawiających genezę i znaczenie różnego rodzaju konstrukcji językowych związanych ze światem koni i jeździectwa. Taka koncepcja książki podpowiada sposób korzystania z niej: nie jest to typowa książka do (prze)czytania od początku do końca, ale raczej typ encyklopedii, do której można sięgać w każdej chwili i według potrzeby.

Do formuły encyklopedycznej książka nawiązuje swoim tytułem. „Koń jaki jest, każdy widzi” to wszak najbardziej znana sentencja pochodząca z głośnych „Nowych Aten”, pierwszej polskiej encyklopedii powszechnej autorstwa księdza Benedykta Chmielowskiego. „Konizmy” mają również rozbudowany podtytuł, znów inspirowany „Nowymi Atenami”, który trafnie ujmuje cel powstania książki: „»Koń jaki jest, każdy widzi« i inne powiedzenia, przystawia, określenia i wyrażenia, które przez wieki powstawały, kiedy to koń jako najbliższy człowiekowi sługa i przyjaciel, towarzyszył mu w doli i niedoli, w walce i w pracy, w podróżach i w zabawie. Dawne i dzisiejsze zebrane i spisane jako dowód na to, że wciąż w mowie polskiej zaklęta jest miłość do koni, uwielbienie dla ich wspaniałych cech i wielka życiowa nauka płynąca z doświadczeń w pracy z tymi szlachetnymi stworzeniami”.

Już we wstępie i w pierwszych komentarzach do haseł zarysowuje się osobowość autorki – prawdziwej amazonki, dla której kontakt z koniem jest nie tylko codziennością, ale też rodzajem potrzeby emocjonalnej. Koń to wspaniałe stworzenie ze względu na swoje cechy zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Stanowi on przedmiot studiów i obiekt pragnienia nawiązania z nim relacji będącej czymś więcej niż jedynie prostym układem: człowiek i służące mu zwierzę.

Na marginesie opracowywanych haseł autorka zdaje się użyczać koniom prawdziwie ludzkiego głosu po to tylko, by właściciel lub przypadkowy nawet jeździec dostrzegł w tym zwierzęciu znacznie więcej niż narzędzie czy środek uprawiania sportu lub zabawy.

Za specjalną wartość tej lektury można zatem uznać prawdziwie kobiecą empatię, prześwitującą przez tekst, w którym o koniu pisze się z uznaniem dla jego dziejowej roli oraz ze zrozumieniem, podziwem i swoistym szacunkiem wynikającym z lat obserwacji i doświadczeń.

Takie przesunięcie w kierunku „końskiego humanizmu” należy do bezsprzecznych zalet książki, a młodzi adepci jazdy konnej oby jak najwcześniej przyjęli taką właśnie perspektywę; zresztą z korzyścią także dla siebie samych. Siła refleksji, że emocjonalna inteligencja konia, tego pięknego zwierzęcia, została dostrzeżona, wydobyta i zaakcentowana, stanowi o wartości przekazu. Kto choć raz spojrzał na świat z wysokości siodła, ten będzie podatny – niejako z góry – na takie sugestie.

Tyle o punkcie widzenia amazonki, z której w trakcie lektury wyłania się i Amazonka – kobieta walcząca i prawdziwa wojowniczka, broniąca już prawie reliktowych wartości. Prawdziwości spostrzeżenia, że na naszych oczach (a raczej w uszach) umierają stare przystawia, porzekadła i związki frazeologiczne, nie sposób zaprzeczyć. Zarówno w mowie, jak i w piśmie tracimy kontakt z wieloma obszarami języka, gdyż nie rozumiemy już kontekstu ani zjawisk, a nawet świata, w którym ten język funkcjonował.

Warto zatem spojrzeć z uznaniem na trud autorki, usiłującej wyrwać z niebytu i tym samym ocalić powiedzenia i maksymy związane z niegdysiejszą końską rzeczywistością. Nie tylko skrywają one życiową mądrość naszych przodków, ale przede wszystkim wzbogacają słownictwo w jakże przyjemny i bezbolesny sposób – operując anegdotą i humorem Stara oświeceniowa zasada „ucząc, bawić” znajduje tu najlepsze zastosowanie, choć cel dydaktyczny został sprytnie zamaskowany.

Nie jest paradoksem, że język najdłużej przechowuje tradycje. Jego struktury oprą się zaś erozji przemijania, jeśli od czasu do czasu odświeży się ich znaczenie i umieści je w nowym kontekście. Tak też należy postrzegać wysiłek autorki, która wywojowała tyle, że z morza polskich przysłów i porzekadeł ocaliła – dzięki aktualnym komentarzom – te najczęściej powtarzające się, najbardziej egzotyczne i… najsoczystsze.

Ewa Odachowska Zielińska

Autorka recenzji jest literaturoznawcą, pracowała w Instytucie Literatury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego. Autorka antologii poetyckich, artykułów naukowych i recenzji związanych tematycznie z literaturą XX wieku; współpracownik redakcji oświatowych polskiego radia i telewizji. W latach dziewięćdziesiątych XX wieku wykładowczyni w Katedrze Polonistyki Uniwersytetu Ankarskiego (Turcja), popularyzatorka polskiej kultury za granicą. W swoim dorobku oprócz prac naukowych ma również pełne humoru książeczki dla dzieci. Prywatnie miłośniczka koni.

WRAŻENIA PIERWSZYCH CZYTELNIKÓW:

06.07.2018

Dzień dobry Pani,
Muszę przyznać że mieliśmy dość zabawną sytuację z książką. Mianowicie książka przybyła do domu na dzień przed moim wyjazdem do pracy (aktualnie pracuję ‘’na morzu’’). 
Książka przybyła i całą rodziną rozpakowaliśmy paczkę, tzn. żona, moje córki i ja na końcu. Skończyło się na tym iż musiałem zostawić książkę w domu gdyż przegrałem batalię w stosunku 3:1 (3 kobiety i ja) bez szans. Zdążyłem zaledwie ‘’rzucić okiem’’. Bardzo mi się podoba sposób edycji i forma książki. Oczywiście szybciutko przejrzałem pojedyncze hasła. Świetny pomysł na temat książki. Żyjemy we współczesnym zmechanizowanym świecie nie zdając sobie sprawy jak wiele zawdzięczamy tym wspaniałym zwierzętom. Zwłaszcza dla młodego ‘’smartfonowego” pokolenia jest to wspaniała lektura. Teraz zostałem wyręczony przez tę książkę, córki znajdą tam odpowiedź na wiele zwrotów które krążą w naszym świecie a z których genezy nie zdajemy sobie sprawy. Książka obecnie wędruje pomiędzy raczkami dużymi i mniejszymi (żona i córki) i już wywołała dyskusje. Czyli książka żyje i oddycha pełną piersią. I to już moim zdaniem jest samoistną recenzją. Tak się składa że naszym domu tylko ja jestem koniarzem i w dodatku późno urodzonym* a mimo to, ma taki uniwersalny odbiór. Bo po prostu zawiera uniwersalne treści z którymi żyjemy na co dzień. Mamy dom wypełniony książkami co już nie jest takie oczywiste we otaczającym nas świecie. Zapewne Koń jaki jest, każdy widzi – czyli alfabetyczny zbiór 300 konizmów znajdzie honorowe miejsce na mojej końskiej półce na której już pomału zaczyna brakować miejsca. Ale zanim tam trafi, to przez pewien czas będzie wędrować tu i tam i zapewne znajdzie się w rękach odwiedzających nasz dom przyjaciół. No i na koniec: z niecierpliwością czekamy na kolejny tom. 
*moja koniarska przygoda zaczęła się stosunkowo późno, tzn. po 40-ce 
Z poważaniem,
Marek Bucior

 

17.07.2018

Kiedy zobaczyłam zapowiedzi książki, oszalałam ze szczęścia. Jako dziecko zbierałam wszystkie końskie przysłowia, opowiadania, historyjki i zapisywałam je w specjalnym zeszycie (chyba jeszcze gdzieś go nawet mam). Później, niektóre z nich wybierałam, kaligrafowałam i obwieszałam nimi pokój.
A tu proszę – przepięknie wydana i zilustrowana książka, w której już to wszystko jest!! 
„Konizmy”, jak nazywa je autorka Ula Kowalczuk, to zbiór wszystkich powiedzeń, porzekadeł i mądrości ludowych, jakie daje nam nasz język. Jestem oczarowana zarówno samym pomysłem wydania takiej książki (a to dopiero pierwszy tom!), jak i jej zawartością. Na każdej stronie inna opowieść, historyjka, anegdota. Od kilku dni, kiedy zabrałam się za czytanie, to moja codzienna lektura do porannej kawy.
Polecam ja i Wam, w końcu wszyscy tu kochamy konie, prawda??

Magdalena Muraszko-Kowalska