Pobierz książkowy NIEKALENDARZ

 

Książnica Pruszkowska korzysta ze środków Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa 2.0

DKK

Polub nas na Facebooku
Facebook Pagelike Widget

Malowidło Grzegorza Gajka – promocja książki

 

Kiedy tylko możemy, namawiamy uczestników naszych imprez do formułowania ocen, refleksji, wrażeń. Tym razem udało nam się uprosić Czytelniczkę książki Grzegorza Gajka, która wzięła udział w spotkaniu do podzielenia się piątkowymi wspomnieniami.

 

13 stycznia 2017 roku, w urokliwym Pałacyku Sokoła odbyło się spotkanie ze zdolnym pisarzem młodego pokolenia – Grzegorzem Gajkiem. Spotkanie poprowadził Wojciech Redzicki. Rozmowa rozpoczęła się od historii o tym, jak Grzegorz został pisarzem. Usłyszeliśmy tu opowieść o ukochanym dziadku, który zainteresował przyszłego autora sagą o Gwiezdnych Wojnach. Po przeczytaniu wszystkich części sagi, dziesięcioletni Gajek zaczął pisać własną kontynuację historii o Jedi i dzielić się nią z kolegami z klasy. Już wtedy czuł, że pisanie sprawia mu wielką radość i na pewno zechce rozwijać się w tym kierunku. Następnie dowiedzieliśmy się, jak wygląda dzień pracy autora, usłyszeliśmy jaką moc sprawczą posiada aromatyczna kawa i ciepły prysznic oraz dlaczego przeglądanie Facebook’a może przynieść natchnienie.

Kolejnym poruszonym tematem była najnowsza powieść Gajka – „Malowidło”. Jest to historia mężczyzny, którego życie całkowicie odmienia się, gdy na strychu starego dworku na Śląsku odnajduje niezwykły obraz. Obraz kryje za sobą wielką tajemnicę, którą bohater książki pragnie odkryć. Grzegorz podczas spotkania opowiedział o kulisach powstania książki. Wytłumaczył, że napisanie tej powieści wymagało od niego czerpania nauki o malarstwie od znajomej profesor z warszawskiej ASP, zapoznania się z historią Kanady czy poznania geografii Włoch.

Po oficjalnej części przyszedł czas na podpisywanie książek, zdjęcia oraz rozmowy z czytelnikami.

Następie gospodarz spotkania – pan Grzegorz Zegadło zaprosił wszystkich na bankiet, podczas którego kontynuowano rozmowy o literaturze, kunszcie pisarskim oraz miłości do czytania.

Spotkanie z Grzegorzem Gajkiem rozpoczęło cykl spotkań w 2017 roku organizowanych przez Książnicę Pruszkowską. Na kolejne zapraszamy wkrótce.

K.

 

 

Kim jest Grzegorz Gajek?

 

 

Urodzony 28 lipca 1987. Z wykształcenia kulturoznawca, z zamiłowania mitolog. Autor powieści „Szaleństwo przychodzi nocą”, „Ciemna strona księżyca” i „Malowidło”. Jego teksty ukazywały się w popularnych czasopismach (Fantastyka Wydanie Specjalne, SFFiH oraz Magazyn fantastyczny) i e-zinach (Esensja, Qfant), a także w różnych antologiach (m.in. „31.10. Wioska przeklętych”, „Księga wampirów”, „Вizarro Bazar”, „Zombiefilia”). Zagorzały fan Wielkiej Trójcy: Lema, Lovecrafta i Tolkiena oraz reprezentowanych przez nich gatunków fantastyki. Prywatnie fajczarz, muzykant od siedmiu boleści i amator gier bez prądu. Prowadzi blog na gajekgreg.wordpress.com.

 

 

Opinie o książce:

 

Grzegorz Gajek – Malowidło.

 

 

Ta książka intrygowała mnie od dawna. Ciekawy opis na okładce i nazwisko autora  zachęcały do zapoznania się z tą powieścią, co też uczyniłem. W „Malowidle” poznajemy losy Karola, typowego faceta średnim wieku. Karol, chcąc uciec od problemów, od całego zgiełku miasta i przeszłości staje się właścicielem starego domu gdzieś na Śląsku. Ale od przeszłości nie można uciec tak łatwo…

Pierwsze co uderzyło mnie w tej powieści to niesamowity język i styl autora. Jest elegancki, kunsztowny, błyskotliwy. Czytając najnowszą powieść Gajka czułem zadowolenie i zachwyt, że tak można pisać i to powieść grozy. Nad całym „Malowidłem” unosi się aura tajemniczości, mistycyzmu, czegoś ulotnego i niedostrzegalnego gołym okiem. Autor doskonale buduje napięcie, potęgując elementy zagrożenia i zaskoczenia. Jak na Grzegorza Gajka znalazłem też te mocniejsze fragmenty, co tylko jeszcze bardziej mnie ucieszyło. Żałowałem, że za „Malowidło” nie wziąłem się wcześniej.

Sam temat jest tak bardzo eksploatowany, że by móc jeszcze coś z niego czknąć trzeba nie lada odwagi i pomysłowości. Gajek wychodzi z tej opresji obronną ręką, a nawet powiedziałbym, że dwiema. Nawiedzony obraz i jego historia stanowi tylko tło dla głębszych przemyśleń, bolesnych prawd i tajemnic przeszłości. Główny bohater musi zmierzyć się z demonami przeszłości, a stawką  jest jego własne życie. Oddając się lekturze tej powieści wprost nie mogłem powstrzymać się by brnąć naprzód, a porzucając ją (idąc np. do pracy) czułem autentyczną tęsknotę i ból. Muszę podkreślić, że postaci wykreowane są po prostu mistrzowsko, wszystko wydaje się nad wyraz autentyczne i przekonywujące. Szczególne brawa należą się za nakreślenie postaci baronowej Grabińskiej. Jej retrospekcje zrobiły na mnie duże wrażenie, wszystko opisane było tak bardzo plastycznie i ciekawie. Zresztą, cała powieść jest napisana bardzo plastycznym językiem, dialogi nie są sztuczne a atmosfera lepka niczym z sennego koszmaru. Takie powieści aż chce się czytać. Ja poszedłbym jeszcze dalej, czyniąc ją jeszcze bardziej ponurą i makabryczną, ale to co stworzył autor w zupełności mnie usatysfakcjonowało. W książce oddane są też wiernie sprawy czysto techniczne związane z malarstwem – sposoby konserwacji obrazów, metody sprawdzania ich autentyczności, rodzaje farb,  ilości warstw itd.

Mnie zdecydowanie do gustu przypadła bardziej pierwsza część. Była lepiej poukładana, bardziej dynamiczna. W drugiej połowie książki mam wrażenie, że pisarz się trochę pogubił albo zadanie troszkę go przerosło, ja w każdym razie nie byłem w stanie zrozumieć wszystkich niuansów. Coś co trochę mnie irytowało to to, że chciałem zdecydowanie poznać więcej elementów związanych z przeszłością Karola, czemu był tak bardzo zamknięty w sobie i niespokojny. Wyjaśnienie tego przed końcem książki ani mnie nie przekonało ani nie zadowoliło. Pozostaje samo zakończenie. I tutaj – mimo całej wspaniałości „Malowidła” zawiodłem się. Ogólnie nie przeszkadzają mi zakończenia tego typu czyli niedopowiedzenie, tajemnica nie zostaje wyjaśniona do końca, w końcu –  dowolna interpretacja, ale w tym przypadku historia, aż prosiła się by postawić mocną kropkę nad „i” czyli, że…

Podsumowując: „Malowidło” to nad wyraz udana powieść, która udowadnia, że nawet z tak bardzo popularnego tematu można namalować coś nowego, świeżego i atrakcyjnego dla oczu, duszy i zmysłów czytelnika. Grzegorza miałem przyjemność poznać na którymś Krakonie. Ja promowałem wtedy pierwsze Gorefikacje, on zapewne którąś z jego wcześniejszych powieści. Jak najszybciej muszę nadrobić lekturę jego wcześniejszych powieści, bo obcowanie z taką prozą to sama przyjemność. Ta powieść to jedna z lepszych, które ukazały się w tym roku. A może i najlepsza. Mam nadzieję, że autor pokusi się o kontynuację, albo sprzeda prawa do ekranizacji, czego mu życzę.  Polecam jak najbardziej.

9/10

 

Tomasz Czarny

___________________________________________________________________

 

 

Jesienne Czytanie: Grzegorz Gajek – Malowidło

Co dzieje się z człowiekiem, gdy w pełni pochłania go miłość, uzależnienie od zwyczajnego, wydałoby się, malowidła? Gdy nie widzi świata, zapomina o wszystkim i wszystkich, tylko po to, aby pogłębić tajemnicę portretu pięknego młodzieńca z migdałowymi oczyma?

 

 

 

Historię człowieka zagubionego w miłości do kawałka płótna opowiada „Malowidło” Grzegorza Gajka. Bohaterem jest Karol, który jednego dnia, znudzony swoim życiem, postanawia całkowicie je odmienić, szukając szczęścia w pięknym śląskim dworku. Jedną z pamiątek znalezionych po poprzednich właścicielach, jest ponury, dość mocno zniszczony obraz. Obraz przesiąknięty grozą, może trochę magiczny, hipnotyzujący, skrywający jakąś mroczną tajemnicę. Zaczyna nawiedzać Karola w snach, przykuwać uwagę w ciągu dnia i zaprzątać jego myśli. Karol powoli się od niego uzależnia, nie wyobraża sobie życia bez niego, zaczyna się o niego martwić i za nim tęsknić. Okazuje się, że nie jest jedynym miłośnikiem tego dzieła. Historię jego przybliża Karolowi hrabianka, która z powodu nieszczęść nawiedzających przez przeklęte płótno, najchętniej by je zniszczyła. Chyba właśnie fragment ze wspomnieniami staruszki jest moim ulubionym. Jej smutną historię mam ciągle w głowie… Czy klątwa również dopadnie Karola? A może została wymyślona przez staruszkę, tylko po to, aby odzyskać rodzinną pamiątkę?

 

Myślę, że historia ze stron „Malowidła” to w rzeczywistości opowieść o wielu z nas. O tym, jak potrafimy się zgubić w żądzy, pasji do przedmiotu, stanu, pracy. Zatracamy się, stajemy się samotni, zupełnie zapominamy, że w życiu istnieją miłość, rodzina, przyjaciele czy szczęście. Jesteśmy się jeszcze bardziej wrażliwi, ludzie przestają nas rozumieć, a my przestajemy rozumieć otaczający nas świat. Zamykamy się, żyjemy wściekłością i rozczarowaniem. Często takie historie kończą się katastrofą. Sama znam kilka, niektóre niestety aż za dobrze.

 

Czytając „Malowidło” zwróciłam szczególną uwagę na tempo akcji oraz klimat. Nieczęsto zdarzają się książki, które, tak jak ta, naprawdę są ciekawe na każdej kolejnej stronie. Nie ma bezsensownego wydłużania historii (które zawsze mnie irytują!). Książka jest spójna i już na pierwszych stronach uderza zagadkowością. Nie ma czasu na głęboki oddech, czytając można dostać „zadyszki”. Co do języka – wielkie, ogromne brawa za piękną polszczyznę. Przyznam się, nawet kilkakrotnie sięgnęłam do słownika języka polskiego. Jednakże autor wplótł w karty swojej powieści również dużo współczesnych wyrażeń, które trochę mnie niestety irytowały. Wspomnienie o ibupromie, aviomarinie, czy „ratowaniu dupy” wyprowadzały z otoczki tajemniczości i grozy, którymi niniejsza książka nie raz mnie uraczyła. I jeszcze… niezwykle żałuję, że główny bohater nie otrzymał bardziej tajemniczego imienia, które idealnie wpasowałoby się w całą koncepcje powieści.

 

Książka przeniosła mnie na kilka godzin w inny wymiar. Czytało się ją dobrze – może świadczyć o tym fakt, że „połknęłam” ją w jeden wieczór. Czy odmieniła moje życie? Niekoniecznie… ale w ogóle nie żałuję, że spędziłam te kilka godzin na jej przeczytaniu. Przekonajcie się sami!

Ach i jeszcze… poszperałam troszkę w internecie o autorze (złapała mnie za serce dedykacja książki żonie) i chcę wspomnieć, że wraz z premierą książki, która miała miesiąc niewiele ponad miesiąc temu, odbyła się również premiera pokoju w Escape Roomie Sir Lock, przy Alejach Jerozolimskich w Warszawie. Pokoju inspirowanego „Malowidłem” Gajka. Takie połączenie niezwykle intryguje. I muszę przyznać, że powieść zachęciła mnie do zabawy w tym miejscu. Mam zamiar tam dotrzeć w niedalekiej przyszłości. I w pełni liczę, że odczucia będą przynajmniej podobne, jak podczas czytania…oczywiście opiszę później, czy było warto.

 

  1. Grzegorzu – chętnie sięgnę po kolejną Twoją książkę.

 

Karolina Bender

_______________________________________________________________________

 

 

 

Recenzja książki Grzegorz Gajek – strona autorska „Malowidło”

*** Książka zamiast kwiatka

 

Karol to zamożny biznesmen, którego spotkała wielka tragedia: dwa lata wcześniej utopiła się jego jedyna córka, a po tej traumie rozpadło się małżeństwo. Mężczyzna wciąż nie może pozbierać się po śmierci dziewczynki, tym bardziej, że nie do końca jasne są okoliczności wypadku. A przynajmniej Karol nie wszystko pamięta. Wcześniej obiecał małej, że kupi dla niej pałac. I wywiązuje się z tej obietnicy. Sprzedaje swoją firmę, przeprowadza się na Śląsk – w miejsce, gdzie zginęło dziecko – kupuje wielki zrujnowany dom i zaczyna go remontować. Pewnego dnia znajduje na strychu stary portret nieznanego młodzieńca. Zafascynowany obrazem, zaczyna zgłębiać jego historię. Pierwotny zapał zmienia się z czasem w prawdziwą obsesję, która całkowicie zawładnie umysłem bohatera, doprowadzając go niemal do szaleństwa, a także uruchomi lawinę dramatycznych zdarzeń. Podczas jednej z licznych podróży po Europie, których celem jest dotarcie do źródeł powstania malowidła, poznaje córkę dawnego właściciela majątku, dziś kobietę już niemal stuletnią, która utrzymuje, że nad obrazem ciąży pradawna klątwa. I że nie jest to jedyne dzieło malarskie z wizerunkiem tajemniczego młodzieńca. Misją życia starej damy stało się tropienie tych wizerunków i niszczenie ich, by nikt więcej nie doznał krzywdy. Starsza pani opowiada mu niezwykłą historię swej rodziny, po czym usilnie namawia Karola, by spalił obraz. On jednak wierzy, że duch młodego człowieka z obrazu pomoże mu rozwikłać tajemnicę jego osobistej tragedii. Że przywróci mu pamięć. Czy tak się stanie? A jeśli tak, to czy pamięć go wyzwoli? Kim był młodzieniec z obrazu, a raczej… z wielu różnych obrazów? Dlaczego z epoki na epokę prześladuje artystów oraz ludzi, których uda mu się zauroczyć?

Sięgnijcie po tę niezwykłą powieść, bo naprawdę warto. Mało jej podobnych w naszej rodzimej literaturze grozy. Nie dość, że została napisana pięknym, wyrafinowanym i wysmakowanym językiem, czuje się w niej także autentyczną fascynację oraz wiedzę z zakresu sztuki i historii sztuki. Nic dziwnego: autor jest z zawodu kulturoznawcą, więc kitu nam nie wciska. Jednak i na tym nie koniec: znajdziemy tu również głęboką znajomość ludzkiej psychologii. Autor nie sięga do płytkich i skąpanych we krwi horrorów typu amerykańskiego, ale raczej do europejskiej tradycji mądrej, symbolicznej i metaforycznej literatury grozy. Pisze jak nasz kultowy Stefan Grabiński – polski mistrz grozy dwudziestolecia międzywojennego – choć w realiach współczesności. Nomen omen, nazwisko rodu odgrywającego w fabule powieści ważną rolę to właśnie… Grabińscy.

Historia w historii, a w niej kolejne historie. Wieloznaczność i Tajemnica. Tutaj nikogo nie zemdlą naturalistyczne opisy krwi czy wnętrzności, nie spotkamy potworów, chyba że ludzkiej skórze. Ale strach będzie przez cały czas tuż za naszymi plecami, będzie nam towarzyszył ze strony na stronę, będziemy czuli na karku jego zimny oddech. Irracjonalny lęk, który wszyscy nosimy w sobie, lecz nie znamy jego źródeł. Również niejednoznaczne zakończenie każe dalej rozmyślać, domyślać się, zastanawiać. Zmusi do refleksji, do „pisania” własnych wersji wydarzeń, a od tego jest właśnie literatura.

Serdecznie – z maksymalną liczbą gwiazdek – polecam nie tylko miłośnikom grozy i horroru. Wszystkim. Bo to po prostu dobra, mądra powieść, niezależnie od gatunku. Mam tylko jedną uwagę, do wydawcy: książka jest fatalnie klejona! Fizycznie po prostu źle się czyta, źle rozkłada się kartki. Niewygodnie, aż żal. Za to okładka piękna i pasująca do klimatu.

(Anna Klejzerowicz)

______________________________________________________________________

 

Malowidło – Grzegorz Gajek

post time o 11:25 Autor: DarkLight Email

Powieść autorstwa Grzegorza Gajka zabiera nas w mroczą rzeczywistość przepełnioną niepojętą i zatrważającą grozą. Zagłębiając się w lekturę, przeczytamy o malowidłach, które wszystkim swoim posiadaczom przynoszą cierpienie i śmierć. Poznamy tragicznych ich posiadaczy, którzy przypłacili życiem, bądź zdrowiem psychicznym styczność z nimi. Jednym z takich dzieł jest „The Hands Resist Him”, autorstwa Williama Stonehama. Straszliwe dzieło przepełniające z upływem czasu swoich posiadaczy szaleństwem i obmierzłymi wizjami. Niektóre z osób mających styczność z diabolicznym obrazem szeptało coś niewyraźnie o mających ich nawiedzać odstręczających postaciach.

 

Na pokrytym kurzem strychu starego domu, Karol, ceniony biznesmen odnajduje dziwaczny XIX-wieczny obraz. Z wrodzoną sobie dociekliwością stara się dowiedzieć czegoś więcej o znalezionym portrecie. Początkowa ciekawość i fascynacja tajemniczym dziełem przemienia się w obsesję, która zabiera go w daleką podróż po niemal całej Europie. Odkrycia, jakich dokonuje, odkrywają przed nim mroczną i niepojęta prawdę. Córka właściciela domu, który zakupił Karol, podczas pewnej rozmowy zaczęła mówić coś o potężnej, złowrogiej klątwie, która ciąży ponoć nad obrazem. Z początku mężczyzna nie dowierza w przedstawioną opowieść, aby później jeszcze mocniej zagłębić się w odstręczające i złowrogie śledztwo. Sprawę, która może go zabrać na sam skraj szaleństwa.

 

Książka potrafi zaciekawić i zaintrygować, misternie skrojona fabuła nie raz sprawiała, że przecierałem oczy ze zdumienia. Realia Dolnego Śląska zostały wiernie oddane, a podróżne po Europie również dodały opowieści dodatkowego smaczku. Autor posługuje się dosadnym i mrocznym językiem, sprawiającym, że powieść miejscami potrafi wywołać gęsią skórkę na całym ciele. Podczas czytania przenosimy się w czasie do Włoch sprzed kilkuset laty lub Polski przed wybuchem II wojny światowej. Pomysłowość Grzegorza Gajka jest spora, co dodatkowo sprawia, że od lektury ciężko się oderwać.

 

„Malowidło” przyciąga wzrok makabryczną okładką i mrożącą krew w żyłach historią. Postacie wykreowane przez autora potrafią wzbudzić zainteresowanie i silny, paniczny lęk. Całość czyta się szybko, a tajemnica zostaje utrzymana do samego końca. Książka idealna dla miłośników powieści grozy. Nie zawiodłem się na tej lekturze, a zakończenie potrafiło mnie zaskoczyć. Jest to pozycja jak najbardziej godna uwagi, potrafiąca zaskoczyć, przestraszyć i wciągnąć nas w mroki posępnego malowidła.

 

Uwielbiam motyw nawiedzonego obrazu. Dlatego tak bardzo mi się podobają historie w stylu „Drogowy Wirus jedzie na północ” czy „Ręka Mistrza” Stephena Kinga albo, chociażby, klasyczny ‚Portret Doriana Graya’ Oskara Wilde. W obrazach jest bowiem zaklęta obietnica strasznej niekiedy historii, opowieść mająca ogromny potencjał grozotwórczy.

Nic dziwnego, że jestem zachwycona najnowszą powieścią Grzegorza Gajka. Wydawca (tradycyjnie już) kazał nam strasznie długo na nią czekać, ale było warto. „Malowidło” ma bowiem wszystko to, czego oczekuję od lekkiej ghost-story z nawiedzonym obrazem w tle – tajemnicę, suspens, złożoną historię i bohatera, z którym można się utożsamić. Eskalacja napięcia, powoli odsłaniany sekret i zaskakujący, niejednoznaczny finał to dodatkowe elementy, które tylko zwiększają zajebistość tej książki.

 

Generalnie chodzi o to, o co zwykle chodzi w takich opowieściach – jest sobie bohater, który wchodzi w posiadanie pięknego i intrygującego przedmiotu. Na starym obrazie, namalowanym przez nieznanego autora, widnieje podobizna tajemniczego młodzieńca. To jedyna rzecz, którą Karol będzie chciał ocalić z kupionego starego domu na Śląsku, dokąd przybędzie, by lizać rany po poprzednim życiu. To tu powoli popadnie w małe szaleństwo. Pragnienie odkrycia tożsamości młodzieńca z obrazu i poznania jego sekretu powiedzie go daleko – dosłownie i w przenośni.

 

„Uśmiech przemocą wykrzywił mu usta”

 

Choć budowa fabuły jest prosta jak budowa cepa i właściwie główną oś łatwo rozszyfrować, to potęgą „Malowidła” jest nie schemat akcji, a sposób prowadzenia narracji. Groza wyłazi z każdej strony, psychoza bohatera staje się naszą psychozą, a intrygujące oko śledzące bohatera zaczyna patrzeć i na nas… Gajek świetnie manewruje słowem, oszczędnie i dosadnie, nie będąc przy tym przesadnie ckliwym czy patetycznym (całe szczęście!). „Malowidłu” daleko od współczesnej grozy, pełnej brutalności i gore, tutaj doświadczymy raczej subtelnej grozy i niepokoju. Zwieńczeniem historii jest skomplikowane, ale spójne rozwiązanie, które jednak nie daje wszystkich odpowiedzi… Ale zastosowany twist fabularny rekompensuje niedosyt zakończenia. Jeśli mam być szczera, majstersztyk. Dawno nie czytałam książki tak wyważonej, tak delikatnie, acz sukcesywnie niepokojącej i nie dającej zasnąć aż do ostatniej strony.

 

Cudownie przyjemnie jest czytać i opisywać opowieści napisane z klasą i wyczuciem. Do grona takich opowieści z pełną świadomością dopisuję „Malowidło”. Niecierpliwie czekam na kolejne powieści autora, a Was zachęcam do lektury. W sam raz na długie, zimowe wieczory… Dajcie się uwieść młodzieńcowi z obrazu, a obiecuję Wam, że będzie to noc warta zapamiętania.

Paulina Król